O tym jak Amerykanie upominają się 80 lat za późno nie o tych Żydów co było trzeba

Autor: Paweł Lechowski 7/26/2021 6:49:00 PM Ilość odsłon: 2151 Kategoria: Portal

 https://www.newsweek.pl/polska/polityka/reprywatyzacja-dyplomata-bidena-pisze-do-witek/s3denz2

 Prokurator Hausner w przemówieniu na procesie jerozolimskim Adolfa Eichmana  dziękował Polakom za  pomoc Żydom, zrozumiał, że na tle wszystkich uwarunkowań pomoc ta była duża.

                     Zrozumiał  p r o p o r c j e.

 Dlaczego Żydzi amerykańscy nie pomogli Żydom Polskim kiedy było trzeba ?

 Dlaczego amerykański rząd nic nie zrobił w sprawie ratowania Żydów w Polsce  i poza Polską?

 Co mógłby osiągnąć rząd amerykański, gdyby rzeczywiście zaangażował się w sprawę ratowania Żydów. Do połowy roku 1942, kiedy to ścisłe informacje dotarły do świata zachodniego, dwa miliony Żydów podległy już zagładzie,

  Świadczy o tym między innymi, Nota Raczyńskiego, która  została wydrukowana w broszurze informacyjnej polskiego rządu pt. The Mass Extermination of Jews in German Occupied Poland i rozesłana dnia 10 grudnia 1942 roku do 26 ministrów spraw zagranicznych rządów krajów będących sygnatariuszami Deklaracji Narodów Zjednoczonych. Informowała ona w imieniu polskiego rządu rządy państw sprzymierzonych o ciężkiej sytuacji Żydów w okupowanej przez Niemców Polsce oraz zbrodniach dokonywanych na nich, apelując o podjęcie pomocy.

   W sierpniu 1942 roku dwaj przedstawiciele środowisk żydowskich: socjalista Leone Feiner reprezentujący Bund oraz Adolf  Berman reprezentującym partię Poalej Syjon-Lewica  spotkali się w okupowanej  Warszawie  z  emisariuszem rządu polskiego Janem Karskiem i zlecili mu  zadanie poinformowania żydowskich przedstawicieli na emigracji, polski rządoraz aliantów, o dokonującej się zagładzie ludności żydowskiej w Warszawie oraz na terenie całej okupowanej Polski.

Podczas pierwszego spotkania Karski tak zapamiętał słowa, jednej z wielu wypowiedzi Leona Feinera:

Chcemy aby rząd polski w Londynie i rządy alianckie zrozumiały, że jesteśmy bezradni wobec tego co robią Niemcy. Zagłada jest faktem. Nie możemy obronić się sami. Nikt w Polsce też nam nie jest w stanie pomóc. Polskie Podziemie jest w stanie uratować nielicznych. Nie uratuje mas. Zagłady nie powstrzyma. Niemcom nie chodzi o to, aby zrobić z nas niewolników, jak z Polaków czy innych podbitych narodów. Im chodzi o zgładzenie wszystkich Żydów. Na tym polega różnica! (…) Cała odpowiedzialność spoczywa na potężnych aliantach. Niech żaden przedstawiciel w Lidze Narodów nie śmie się tłumaczyć, że nie wiedział, co się tutaj dzieje. Rzeczywista pomoc Żydom może nadejść tylko z zewnątrz!

 10 grudnia 1942 polski rząd emigracyjny wysyła 9-stronicową notę do wszystkich aliantów w sprawie Holokaustu, sygnowaną przez Edwarda Raczyńskiego, ministra spraw zagranicznych RP. To pierwszy przypadek takiego wystąpienia rządu europejskiego w historii. Tydzień później pojawia się deklaracja alianckich mocarstw z żądaniem do Niemiec o zakończenie eksterminacji Żydów, a hrabia Raczyński alarmuje prasę, przemawia wieczorem w BBC: „jeśli ludzie zamilkną, kamienie wołać będą.”

https://instytutpileckiego.pl/pl/instytut/aktualnosci/odtajnione-akta-onz-wywiad

 https://pl.wikipedia.org/wiki/Plik:The_Mass_Extermination_of_Jews_in_German_Occupied.pdf

W "Tygodniku Powszechnym" z  dnia 3 grudnia 1961 roku ukazał się  artykuł Jerzego Narbutta „Jasne czy ciemne sprawy okupacji”. Bezpośrednią przyczyną napisania artykułu była dyskusja jak rozgorzała w Klubie „Krzywego Koła” po prelekcji Władysława Bartoszewskiego pt. „Polacy - Żydzi - okupacja”.  Bartoszewski rozpoczął prelekcje od tego, że nie chodzi o to by w temacie  spraw polsko-żydowskich nie mówić głośno rzeczy nieprzyjemnych, można je mówić, ale z jakiej racji mamy odpowiadać za fałsze. Czy tylko dlatego, że ktoś jest źle poinformowany ? Albo co gorzej jest człowiekiem zlej woli lub  źle nastawionym do Polski i Polaków.

 Jako przykład fałszywych uproszczeń i kłamstw Bartoszewski wymienił twierdzenie, że władze podziemnej Polski Podziemnej „nie wydały żadnych aktów normatywnych w sprawie karania śmiercią szmalcowników (ludzi szantażujących Żydów lub wydających ich w ręce Niemców). Dzisiaj to byłoby trudne, ale wtedy w 1961 roku na zebraniu Klubu „Krzywego Koła” znaleźli się ludzie, którzy te wyroki śmierci na „szmalcowników” podpisywali, którzy je wykonywali, więc mogli wstać i z miejsca zaprzeczyć krzywdzącej opinii.

 Pierwszą część swojej prelekcji Władysław Bartoszewski poświęcił prawdom nieprzyjemnym, o  szkodliwym wpływie mitów tworzonych przez  przedwojenne antysemickie ośrodki i grupy. Należały do nich bzdury  o ”Protokołach Mędrców Syjonu”,  o „światowym anonimowym rządzie żydowskim”, o ”niezwykłej zorganizowanej solidarności światowego żydostwa”. Okazało się, że demonizowanie wpływów żydowskich w świecie  jest niesłuszne, że linie podziału między ludźmi są rożne i nie muszą  pokrywać się z różnicami ras i narodowości. Nikt nie ma zamiaru ukryć przypadków szantażu i donosów, które miały miejsce także w innych krajach okupowanych np. we Francji, w Holandii (sprawa donosu na  Annę Frank). Fakty mówią jednak, że w żadnym z okupowanych krajów Europy nie zorganizowano pomocy Żydom w podobnych rozmiarach i trudniejszych warunkach niż w Polsce. Przypomnijmy co się wtedy działo na terenach b. przedwojennej Polski, okupowanych przez Niemców. Życie pod  ustawicznym zagrożeniem na co dzień, zagrożeniem  ulicznymi łapankami, masowymi egzekucjami, wywiezieniem do obozów koncentracyjnych i do niewolniczej pracy na terenach Rzeszy, wysiedlaniem, germanizacją, demoralizacją i wzrostem przestępczości kryminalnej. W tych warunkach działało podziemne państwo, którego ludność ukrywała między sobą dziesiątki tysięcy osób poszukiwanych przez gestapo za działalność konspiracyjną. Trzeba zrozumieć warunki i odpowiadające im  proporcje. Byli bohaterowie pozytywni, byli negatywni i była większość, miliony  zastraszonych zwykłych  ludzi, którzy się bali o swoje życie. Małość reprezentowali różni ludzie: agenci policji kryminalnej i współpracujący z nimi świat przestępczy – polski i żydowski, część policji granatowej, oraz samo Żydzi  tzw. Żydowska Służba Porządkowa. Ściganie przestępców kryminalnych i szmalcowników było utrudnione, gdyż ścigający sam był ściganym, a udowodnienie winy nie było proste i wymagało długiego i żmudnego „rozpracowywania”.

  Kolejny fakt, to brak żydowskiej solidarności w  szykującym się do walki getcie. Do końca żywe były złudzenia, oczekiwanie i bierność. Ogromna większość Żydów nie walczyła nie tylko dlatego, że nie miała czym, lecz także dlatego że nie czuła się na siłach do walki. Walczący byli potępiani przez swoich, a nawet politycznie skonfliktowani miedzy sobą.

Pomoc   Żydom odbywała się w sposób nie zorganizowany i zorganizowany. Do roku 1942 nie było właściwie pomocy zorganizowanej, nie było bowiem w gettach zorganizowanych grup, z którymi można było nawiązać stałą współpracę i łączność. Pod koniec 1942 roku powstaje Rada Pomocy Żydom, kryptonim „Żegota”. W jej skład wchodzą przedstawiciele różnych organizacji polskiego żydowskiego podziemia – i socjaliści  i działacze katoliccy.  

 W oparciu o stałe dotacje płynące nielegalnymi drogami od rządu w Londynie oraz o zasiłki od zagranicznych organizacji żydowskich Rada mogła rozwinąć szeroką akcje pomocy(przeznaczając na ten cel z początku 250 000 zł miesięcznie, później 500 000 zł, w roku 1944 – 1000 000 zł miesięcznie. Konspiracyjne biuro legislacyjne rady masowo „produkowało” kennkarty, arbeitskarty, ausweis, metryki, świadectwa  ślubu, bezpłatnie rozdawane ukrywającym się Żydom. Sieroty żydowskie lub dzieci oddzielone od rodziców  lokowano u chętnych rodzin polskich, bądź zbiorowo w przytuliskach i sierocińcach.

 W akcji tej – a także w akcji ukrywania kobiet żydowskich – żywy udział brały siostry Franciszkanki, Urszulanki, Karmelitanki. Powstało na ten temat wiele filmów.

 Dr. Emanuel Ringelblum, żydowski historyk, dwukrotnie uratowany przez Polaków, a wreszcie zamordowany przez Niemcow wraz z polską rodziną i grupą 30 innych Żydów  oceniał ilość osób czynnie pomagających Żydom w samej Warszawie na 40 - 60 000. Jak wielka to liczba zrozumieć mogą jedynie ci co znali warunki w okupowanej Warszawie. A pomoc dla walczącego getta ? O przerzutach broni i amunicji z polskiej strony mówili na procesie Eichmanna

Icchck Cukierman, zastepca komendata ŻOB wgettcie warszawskim, Cywla Lubetkin, łączniczka sztabu ŻOB-u i wielu innych świadków. Drugą

    Drugą organizacją, która  brała udział obok Żydowskiej Organizacji Bojowej w powstaniu w getcie warszawskim był  Żydowski Związek Wojskowy, w skrócie ŻZW Irgun Cwai Jehudi,  Jidisze Militerisze Farajnikung) – podziemna zbrojna organizacja Żydów polskich, powołana do życia po zdobyciu Warszawy przez Niemców, przez byłych oficerów Wojska Polskiego i działaczy żydowskich związanych z syjonizmem rewizjonistycznym, będących członkami Bejtaru, Irgunu, Masady czy Brit he-Chajalu.

   Na początku 1943 roku odbyło się kilka spotkań pomiędzy ŻOB-em i ŻZW. Miały one na celu osiągnięcie porozumienia pomiędzy obiema organizacjami i połączenie ich w jedną. Nie doszło jednak do tego. ŻOB uważał się za główną organizację getta, z kolei ŻZW postrzegała się za najlepiej uzbrojoną i wyszkoloną formację. Przeszkodą w osiągnięciu porozumienia były polityczne spory pomiędzy członkami obu organizacji. ŻZW chciał, aby na czele powstania stanął człowiek o najlepszym przeszkoleniu wojskowym w getcie i nie godził się żeby broń powstańców składowana była we wspólnych składach. Z kolei ŻOB gotów był na połączenie z ŻZW pod warunkiem, że podkomendni Frenkla przeszliby do ŻOB-u indywidualnie, a nie jako cała organizacja. ŻZW podchodził z nieufnością do Bundu znajdującego się w ŻOB-ie ze względu na jego kontakty z polskimi socjalistami

 W 1940 roku ŻZW liczył około 100 członków, a w kwietniu 1943 rok według różnych źródeł około  od 300 do 500.

  ŻZW już w 1939 roku otrzymał 39 pistoletów Vis, a później dalsze dostawy broni od Organizacji Wojskowej (przez Armię Krajową bezpośrednio dozbrajany nie był). Pierwszą partię broni bojownicy ŻZW otrzymali za pośrednictwem Henryka Iwańskiego w 1941 roku. Bojownicy ŻZW otrzymali także za pośrednictwem Korpusu Bezpieczeństwa od czerwca 1942 roku do początku powstania w getcie (1943) ponad 100 sztuk broni palnej i około 750 granatów. Już po rozpoczęciu powstania w getcie dostarczono także ponad 50 sztuk broni palnej i około 300 granatów. W pierwszej połowie roku 1942 uzbrojenie przekazały również inne grupy Armii Krajowej.

  W dniu, kiedy rozpoczęło się powstanie w getcie warszawskim, wystartowała tzw.  Konferencja bermudzka – międzynarodowa konferencja pomiędzy Wielką Brytanią a Stanami Zjednoczonymi, która odbyła się w dniach 19–29 kwietnia 1943 roku w Hamilton na Bermudach. Jej celem było ustalenie sposobów przesiedleń Żydów z terenów objętych działaniami wojennymi oraz umożliwienie ucieczki tym, którzy znajdowali się pod okupacją III Rzeszy.

  Tematem konferencji była kwestia, co zrobić z żydowskimi uchodźcami, którzy znaleźli się na ziemiach wyzwolonych przez aliantów podczas II wojny światowej oraz tych, którzy w dalszym ciągu pozostawali na terenach okupowanych przez III Rzeszę. Dyskusja miała na celu znalezienie rozwiązań tego problemu oraz zaplanowanie sposobów ratowania Żydów poprzez przeprowadzenie ewakuacji uciekinierów oraz osadzenia ich w krajach alianckich i neutralnych. Rozmowy odbyły się między delegacją amerykańską reprezentowaną przez dr. Harolda W. Doddsa a przedstawicielami Wielkiej Brytanii.

  Organizacje żydowskie w Ameryce starały się wysłać na konferencję delegację swoich przedstawicieli, ale rząd amerykański odmówił jej przyjęcia. W związku z tym w ramach protestu jeden z członków delegacji amerykańskiej Harry Truman odmówił uczestnictwa w konferencji, co zostało przyjęte z dezaprobatą przez amerykański Senat, który zaangażował swój autorytet w obrady na Bermudach.

  Wbrew oczekiwaniom środowisk żydowskich jedynym ustaleniem tej konferencji było stanowisko, że alianci nie podejmą żadnych działań i zachowają milczenie w tej sprawie. Rząd amerykański odmowę pomocy Żydom uzasadniał tym, że akcja ratowania ich będzie kolidować z prowadzeniem działań wojennych. Obawiał się, że ewakuacja będzie zakłócać transporty wojskowe idące na front. Amerykanie nie zgodzili się na przewóz uchodźców za ocean i nie uważali za celowe dokonania zmian w ustawie imigracyjnej, a także nie chcieli wyasygnować na ten cel żadnych funduszy. Brytyjczycy natomiast uważali, że nie jest konieczne wystosowanie oficjalnego apelu do Niemców, potępiającego zbrodnie na Żydach oraz wezwanie ich do wydalenia Żydów z III Rzeszy. Ujawnione po wojnie raporty FBI pokazały, że „administracja amerykańska starała się ograniczać dyskusje i nie pozwalała na jakiekolwiek deklaracje pod adresem żydowskich grup nacisku, które domagały się pomocy”.

  Fiasko konferencji bermudzkiej wywołało oburzenie środowisk żydowskich w USA oraz społeczności światowej, potępiającej niemieckie ludobójstwo w Europie.

  Bardzo ostro zareagowała aliancka prasa. Londyński „The Observer” skomentował: „Oto w luksusowych hotelach, na plażach luksusowej wyspy na Atlantyku, zebrali się dobrze ubrani dżentelmeni, by zapewniać się nawzajem, że naprawdę niewiele da się zrobić.... Przemówienia inauguracyjne szeroko komentowane w naszym kraju, komentowane przy tym z przerażeniem i gniewem. Dowiedzieliśmy się, że sprawa ta przekracza możliwości Anglii i Stanów Zjednoczonych razem wziętych”. Tydzień później Amerykański Komitet Syjonistyczny na łamach „The New York Times” określił amerykańską konferencję na Bermudach „okrutną kpiną” z wcześniejszych obietnic dawanych Żydom amerykańskim oraz tym pozostającym pod niemiecką okupacją.

 12 maja 1943 w Londynie członek Rady Narodowej RP Szmul Zygielbojm w proteście przeciwko bezczynności aliantów popełnił samobójstwo.  16 maja Jürgen Stroop nakazał wysadzenie Wielkiej Synagogi na ul. Tłomackie, pisząc później w swoim raporcie: Była żydowska dzielnica mieszkaniowa przestała istnieć! Niemcy ogłosili stłumienie powstania, chociaż sporadyczne walki ustały dopiero w czerwcu 1943 roku.

  Przytoczę  pewien charakterystyczny szczegół zamieszczony w artykule Jerzego Narbutta wraz z jego komentarzem. Otóż  w początkach istnienia obozu w Auschwitz , w roku 1940, spotykano obozie Żydów, którzy mówili do Polaków: „Z wami to będzie gorzej, bo kto się o was upomni? Nas wykupią Żydzi amerykańscy”.  Żydzi amerykańscy nie pomogli Żydom Polskim. Nie było nawet efektywnej akcji protestacyjnej, czy odwetowej, mimo dramatycznych wezwań przywódców organizacji żydowskich przekazanych na Zachód przez łączników Polski Podziemnej. Nie było samolotów alianckich nad płonącym gettem, nawet nie zbombardowano szlaków kolejowych  do Auschwitz lub krematoriów, chociaż pobliskie zaklady chemiczne IG FARBEN były celem nalotów. Wiadomo tylko jedno prysł mit o „niezwykłej zorganizowanej solidarności światowego żydostwa”, o wpływach na rządy i rządzących.

 

 Chcesz wiedzieć więcej?

Prezentuję świadectwo świadka tamtych strasznych czasów. To świadectwo jest także interpretacją faktów historycznych. Ma  ono dwie wersje, z których ta pierwsza została ocenzurowana.

Calel Perechodnik ghetto policeman  page of testimony 

Ogłoszenie Kreishauptmanna

Sprawiedliwi wśród narodów świata 

Rejs wyklętych "St. Luis" widzi Miami 

Ringelblum 5 grudnia 1942 

Co można było zrobić?

Podczas wizyty w instytucie Yad Vashem George W. Bush przyznał, że Amerykanie powinni byli zbombardować Auschwitz. Do tej pory Waszyngton twierdził, że podobna akcja była niemożliwa.

Aktualności

Najnowsze

Najczęściej czytane

Terror kanarów w Toruniu  (odsłon: 13104)

 Ilość odsłon:1669655